Archiwum 21 czerwca 2003


cze 21 2003 Retrospekcja Sentymentalna
Komentarze: 2

Pogoda systematycznie się psuła. Wprawdzie nie osiągnęła jeszcze fatalnego apogeum, ale wszystko zmierzało w tym kierunku. Niska temperatura i przenikliwy wiatr skutecznie zniechęcały do spacerów. Zniechęcał, ale jednak ona się zgodziła, przybywszy na umówione spotkanie urzekała pięknem. Wolnymi krokami poszliśmy w kierunku magicznego Kazimierza. Pojedyńczy przechodnie na ulicach sprawiali, że atmosfera stała się senna, niepowtarzalna. Mała dezorientacja w terenie, jedynie upiększyła te niesamowite chwile spędzone w jej towarzystwie. Czas zdawał się nie istnieć. Oddałbym wszystko za jej boski uśmiech, promieniujący ze ślicznej jasnej twarzy. Mógłbym utonąć w oceanie jej niebieskich oczu, słuchać w nieskończoność jej ciepłych słów. Chciałbym móc poczuć jej głowę na swoim ramieniu, dotykać jej anielskich włosów, wtulić się w jej delikatne ramiona i skosztować ust słodkich jak miód. Spacerowaliśmy wśród plątaniny urzekających tajemniczością uliczek. Była moją pochodnią, słońcem rozświetlającym wszelkie trudy i niepowodzenia. Jej niebiański zapach dawał mi siłę, zdaje się, że nadal czuję jego piękną lekką kompozycję. Mijaliśmy synagogi, stare cmentarze, wąziutkie wybrukowane uliczki, porozumiewaliśmy się prawie bez słów, kontemplując wspaniałe otoczenie. Czasem chwile ciszy przerywały najsłodsze słowa jakie dane mi było kiedykolwiek usłyszeć. Muzyka jej cudownego głosu, sprawiała że czułem się jak we śnie. Płynęliśmy po zasypiającym Kazimierzu. Stare tabliczki wspominające historię tego miejsca przyprawiały o refleksje, a jej słowa działały na mnie jak najpotężniejsze panaceum, lecząc z wszelkich trosk i zmartwień. Czysta jak kryształ, napełniała mnie magiczną energią. Wyszliśmy na uliczkę, położoną nad bulwarem wiślanym. Złociste słońce zostawiało w tafli ostatnie promienie. Słodki uśmiech nadal widniał na anielskiej twarzy. Była jedynym moim promieniem. Moje słońce, rozświetlające ciemności, moja gwiazdka rozjaśniająca najczarniejszą nawet noc. Cała moja rzeczywistość, niekończący się sen. I nagle, zupełnie niespodziewanie czas znów zaczął płynąć, piękny sen definitywnie się skończył, zgasło niebiańskie światło. Odeszła.

yaqb : :
cze 21 2003 Mirror
Komentarze: 1

Czasem za późno jest na refleksje,
na próżno idą smutki i płacze,
stoję przed wyrzeźbionym tekstem,
wiem że już nigdy was nie zobaczę.

Obrazy w pamięci, zachowam na zawsze,
piękne wspomnienia, cudowne chwile,
już nic nie widzę, nie patrzę,
smutek w mym sercu, kłuje jak szpile.

Jaki okrutny los być potrafi,
jednym ciosem odbiera marzenia,
stawia prędko nagrobny napis,

okrywa istnienie barierą cienia,
znika materii tryumfalny afisz,
pokaże cząstkę ludzkiego istnienia.

yaqb : :