Rozterki Somnambulika
Komentarze: 0
Tysiące cząstek etanolicznych prowadziło olbrzymią batalię z cząstkami kanabidoicznymi. Jak zwykle o tej porze, nadszedł czas kolejnej, niezbędnej do działania dawki. Kiedy już zabsorbował potrzebne do życia, zielone artefakty, wyłączył maszynę od której również był silnie uzależniony, postanowił zapaść w oniryczne pętle nierzeczywistych urojeń. Powieki stały się ciężkie, a fale Theta w skanabidoizowanym mózgu, były jedynie kwestią nieubłaganie mijającego czasu. Nawet nie zarejestrował granicy pomiędzy jawą a wysublimowaną fikcją. Odurzony dopaminą, zinfiltrowany tysiącami pakietów wesołej serotoniny, noszonej przez wyniszczone dendryty, wzniósł się na morfejski płaskowyż. Pełen euforycznych miraży wstał aby zażyć etanolowej translacji. Somnambulicznym odruchem udał się do sąsiedniego pokoju. To co zobaczył przerosło jego najśmielsze oczekiwania. W centrum zaciemnionego, przez kanabidoidalny dym pomieszczenia, zobaczył całą swoją rodzinę inhalującą dym z holenderskich jointów. Wielki uśmiech wdarł się na przepalone lica, natychmiast podszedł i olbrzymi hit wypełnił mu płuca. Familijne bakanie było dla niego Arkadią, powrotem do mitycznego szczęścia, jeszcze wiele filisów zostało skręconych, jointy, lolki, blunty, fify, vaporizery, wszystko to krążyło z ręki do ręki, bongo wesoło bulgotało, bibuły szeleściły w haszczach, maroko znalazło się a afganistanie. Wielkie spliffy paliły się jeden za drugim. On szczęśliwy nie chciał już nic więcej, w obliczu takiego zdarzenia nic już nie było tak ważne, jak wielkie hity. Jednak Morfeusz, widocznie równie zmęczony po morfinowej sesji, powoli zaczął odchodzić. REM opuszczał mózg, nadchodziła nieuchronna Alfa, która oznaczała koniec Arkadii. Zły na cały świat powstał i powodowany pragnieniem poszedł do sąsiedniego pokoju. I tutaj czekała go kolejna niespodzianka. Przeżyte wizje, nie były jedynie onirycznymi wymysłami somnambulika. W dużym pokoju siedziała cała rodzina, a Boguś z monstrualnym jointem w ręce, nawoływał do kolejnego owocnego tripa...
Dodaj komentarz